Archiwum miesiąca: Styczeń 2020

Napis na tatuaż – dlaczego ciężko to przetłumaczyć?

Napisała do mnie dziewczyna, że potrzebuje tłumaczenia jednego zdania. To ma być napis na tatuaż, w języku polskim. Ktoś jej bardzo bliski często powtarzał zdanie „Se sera toujours nous deux” (pisownia oryginalna), a ponieważ osoba ta miała polskie korzenie, to napis na tatuaż miał być właśnie po polsku. Był wieczór, postanowiłam pomyśleć rano, z świeżą głową.

Po pierwsze, zdanie po francusku jest z błędem, ale może to celowy zabieg? Może to ma jakieś znaczenie? Tłumacz nie wyklucza żadnej opcji. Po drugie, nie wiemy kim jest osoba, która powtarzała to zdanie: kobietą? mężczyzną? Zatem moje pierwsze propozycje były następujące: 1. Będziemy zawsze my dwie. 2. Będziemy zawsze my dwoje. 3. Będziemy zawsze my dwaj. Nie brzmiało mi to jednak najlepiej. Szukałam dalej. Wyszło mi: 4. Zawsze będziemy my dwie. 5. Zawsze będziemy my dwoje. 6. Zawsze będziemy my dwaj. Wysłałam te propozycje klientce.

Po jakiejś godzinie przyszła odpowiedź. Tyle opcji? Pourquoi? Wyjaśniłam, że wszystko zależy „kogo autor miał na myśli”. Dziewczyna odpisała, że to była jej babcia. Ok, czyli mamy do czynienia najwyżej z propozycją nr 1 i 4.

No, ale dalej nie czułam, że to dobra propozycja, że taki napis na tatuaż będzie dobrze wyglądał. Najchętniej dodałabym słowo „razem”, ale trzeba bardzo ostrożnie dodawać w tłumaczeniu słowa, których w oryginale nie ma. I w ogóle, najchętniej napisałabym „Będziemy zawsze razem” (propozycja nr 7), bez „my dwie”. Podzieliłam się przemyśleniami z klientką.

I wtedy ona napisała mi, że ktoś jej przetłumaczył to zdanie po prostu „Na zawsze razem” (wersja nr 8). Nie sądzicie, że właśnie to brzmi najlepiej? Że właśnie tak „Polak by powiedział”? Ja uważam właśnie tak i napisałam to klientce.

Ostatecznie klientka wybrała wersję, którą znała od początku. Moja praca w sumie na nic się nie przydała, ale przykład ten pokazuje, że jedno zdanie można rozgryzać godzinami. Oczywiście, nie każde zdanie, ale czasem tak właśnie jest. Najczęściej tłumaczę teksty handlowe czy prawnicze, gdzie styl nie ma aż takiego znaczenia, i chylę nisko czoła przed moimi kolegami tłumaczącymi literaturę. Oni mają takie zagwostki non stop.

napis na tatuaż

A może tak nauka języka francuskiego?

Nauka języka francuskiego to coś, czym zajmuję się od wielu lat. I wciąż spotykam się z tymi samymi mitami. W skrócie: to trudny język, nieprzydatny, a w ogóle to ja jestem językowym antytalenciem. Grr! Na ten ostatni „argument” odpowiadam, że nie, nauka tego nie potwierdza, że Słowianie są szczególnie uzdolnieni językowo itp. Niestety, to nie działa, chyba nikogo w ten sposób nie przekonałam. Więc czasem po prostu mówię, że każda i każdy z nas nauczył(a) się języka ojczystego, bez szkoły, bez zeszytów i podręcznika, zupełnie samodzielnie. A przecież język polski należy do najtrudniejszych języków świata, więc taki francuski to po prostu bułka z masłem.

Nauka języka francuskiego, czy innego języka obcego, to zajęcie dość czasochłonne, więc przed jego rozpoczęciem warto sobie odpowiedzieć na pytanie, w jakim celu chcę się go uczyć i co to dla mnie znaczy „znać” czy „umieć” dany język obcy. Nie ma jednej definicji – ale o tym innym razem. Należy też pamiętać, że nauka języka francuskiego może być po prostu cudowną przygodą i sposobem spędzania czasu.

Zaś by przełamać wspomniane wyżej stereotypy postanowiłam zaprosić kilka osób na darmową lekcję. Okazją było spotkanie Lubuszanek – przedsiębiorczyń z Zielonej Góry i okolic. Osoby chętne na zmierzenie się z „nie takim strasznym diabłem” wrzuciły do mojej puszki swoje wizytówki, spośród których wylosowane zostały 3. Osoby te spotkają się ze mną i … zobaczymy, co z tego wyniknie!

Już po losowaniu podeszły do mnie dziewczyny, które bardzo żałowały, że nie zostały wylosowane. Mam dla nich – i dla czytających ten wpis także – propozycję. Zbierzcie się w 2 lub 3 osoby, przyślijcie do mnie swoje zgłoszenie: napiszcie, dlaczego chciałybyście spotkać się ze mną, a ja wybiorę uczestniczki następnej darmowej lekcji. Nie musicie mieć żadnego doświadczenia z nauką języka francuskiego! Obiecuję dobrą zabawę, ale też konkretną naukę. Nie będzie żadnego zadania domowego, za to zniżkę, jeśli zdecydujecie się kontynuować u mnie naukę języka francuskiego.

Na zdjęciu wizytówki tych osób, które wzięły udział w losowaniu. Wśród nich są 3 zwyciężczynie. Félicitations!

nauka języka francuskiego

My French Film Festival – „okropna” nazwa, świetna impreza

Jeśli na myśl „film francuski” przychodzi Wam na myśl jedynie seria z żandarmem, to uważnie przeczytajcie niniejszy wpis.

Francuzi to naród, który bardzo często chodzi do kina. Średnio każdy mieszkaniec kraju nad Sekwaną jest w kinie ok. 2,5 raza rocznie (w Polsce chodzimy o połowę rzadziej). Francuska kinematografia ma się świetnie, a od czasów „Amelii” i my mamy coraz częściej okazję gościć ją w naszych kinach i nie tylko. Od 10 lat możemy uczestniczyć w prawdziwym festiwalu filmowym, co ciekawe odbywającym się całkowicie przez internet! Jego nazwa przyprawia mnie o zgrzytanie zębami, ale sam festiwal to bardzo ciekawa inicjatywa.

Wchodzimy na stronę myfrenchfilmfestival.com, logujemy się i rozsiadamy się wygodnie na własnej kanapie z kubkiem ulubionego napoju. Wybieramy pomiędzy filmami krótkometrażowymi i długometrażowymi, a także pomiędzy kilkoma kategoriami. Możemy wybrać jakość odtwarzania i język, w którym ukażą się napisy. Start!

Na koniec mamy okazję zagłosować: przyznajemy filmowi od 1 do 5 gwiazdek (ale nie musimy tego robić). W festiwalu wygrywa ten film, który zebrał najlepsze oceny od internautów. Ale to nie koniec! Wśród uczestników rozlosowywane są nagrody, z podróżą do Paryża włącznie.

To jak, zachęciłam Was? Zbliża się weekend, niektórzy mają ferie, więc warto trochę czasu przeznaczyć na film, francuski film.

Festiwal trwa miesiąc, ale dobrego kina nie warto odkładać na później.

my french film festival
Niektóre z festiwalowych propozycji