W życiu każdego człowieka może się zdarzyć konieczność udzielenia pełnomocnictwa. Wszystko uzgodnione do zakupu mieszkania, a jeden z kupujących / sprzedających zachorował, wyjechał na dłużej, utknął gdzieś na dłużej. A druga strona nie chce czekać…I wtedy rozwiązaniem jest udzielenie pełnomocnictwa.
Wielokrotnie miałam do czynienia z sytuacją, gdy polski notariusz przedstawiał wzór pełnomocnictwa, które miało zostać udzielone za granicą. Treść oczywiście jest po polsku, zatem należy ją przetłumaczyć na język obcy. Następnie zagraniczny notariusz ubiera ten tekst w formę właściwą dla danego kraju. Teraz cały dokument należy znowu przetłumaczyć na język polski.
Co może pójść nie tak?
Skorzystanie z usług tłumacza dopiero na ostatnim etapie.
Otrzymałam niedawno do tłumaczenia dokument podpisany przed notariuszem francuskim, którego treść była co najmniej dziwna. Zdania były nielogiczne, urwane, z powtarzającymi się fragmentami. Uczestnicy postępowania byli raz nazywani w jeden sposób, raz w inny. Numer NIP nie był podany, za to przy numerze KRS był ewidentnie NIP. I tak dalej.
Przetłumaczyłam jak umiałam najlepiej, w niektórych miejscach dodając przypisy. Po otrzymaniu dokumentu klient zadzwonił z pytaniami i sugestią, czy mogę zmienić tłumaczenie tak, aby było zgodne z pierwotną polską wersją tego dokumentu. Po otrzymaniu polskiej wersji zorientowałam się, jak bardzo różni się ona od tego, co zostało podpisane przed notariuszem francuskim.
Gdzie jest winny?
Google translator.
Tak. Strona polska, chcąc ułatwić pracę francuskiemu notariuszowi, przetłumaczyła translatorem treść dokumentu. Translator słabo radzi sobie z długimi, zawiłymi zdaniami. To on przetłumaczył raz Krajowy Rejestr Sądowy jako „Registre judiciaire national”, a raz jako „Registre national des tribunaux”. To on zwrot „oświadcza, że obejmuje udziały” przetłumaczył „informuje, że ma zamiar wziąć akcje”.
Klient był zdziwiony. Myślał, że notariusz francuski sprawdzi tekst i poprawi ewentualne usterki. Tymczasem notariusz francuski nie zrobił dosłownie nic. Dlaczego? Bo myślał, że właśnie tak ma być. Notariusz francuski nie wie, że w polskiej spółce z o.o. nie ma akcji tylko udziały, bo i skąd. Nie musi się znać na systemach prawych wszystkich krajów.
Za chwilę będę tłumaczyć podobny dokument, ale tym razem to ja przetłumaczyłam wzór pełnomocnictwa z języka polskiego na francuski. I też wyłapałam parę pułapek: pełnomocnictwo jest potrzebne do zawarcia umowy sprzedaży nieruchomości, a umowa przedwstępna została zawarta w „tutejszej” kancelarii notarialnej – czyli której?
Tak, translatory są coraz lepsze, coraz lepiej radzą sobie z tłumaczeniami skomplikowanych terminów. Tak, pisząc list do znajomej Francuzki spokojnie możemy wykorzystać „gugla”. Kiedy jednak w grę wchodzą pieniądze albo poważne konsekwencje lepiej skorzystać z usług doświadczonego tłumacza.