Archiwum kategorii: Tłumacz się szkoli

Wakacje tłumacza

Można banalnie stwierdzić, że tłumaczem się jest, a nie bywa, i że praca towarzyszy nam zawsze, nawet podczas wakacji. Zwłaszcza, jeśli spędza się je w kraju, gdzie głównym językiem jest ten, z którego tłumacz tłumaczy.

Czyli mówiąc wprost – pojechałam do Francji 😊

Artykuł 14 Ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego mówi, że tłumacz przysięgły zobowiązany jest do doskonalenia kwalifikacji zawodowych. Są kraje, jak np. Francja, gdzie tłumacze muszą co rok udowodnić, że odbyli wymaganą liczbę godzin szkoleń. W Polsce na zapisie ustawy obowiązek się kończy.

Podstawowym narzędziem tłumacza jest znajomość języka, a każdy język żywy się zmienia. Niektóre słowa wypadają z obiegu, pojawiają się nowe. Zmienia się też gramatyka. Kontakt z językiem jest zatem niezwykle ważny dla tłumacza.

Wakacje to czas relaksu, zatem ta nauka językowych nowinek nie odbywa się w sali lekcyjnej, a podczas naturalnych kontaktów. Przyjemniej, autentyczniej. Ale tłumacze są dociekliwi, szukają dziury w całym.  I tak, nawet podczas wypoczynku, ciągle sprawdzam napotkane nowe słowa, doszukuję się nowych znaczeń itp.

Kolejny raz przekonuję się, ile tzw. rejestrów i specjalizacji ma każdy język. Na co dzień tłumaczę dokumenty urzędowe czy sądowe, spotkania biznesowe czy u notariuszy. Tak więc, gdy trafiam na rozmowę kilkulatków to wymiękam 😊Albo gdy przewodnik mówi z regionalnym akcentem…  

Region, w którym przebywaliśmy, obfituje w winnice, zatem nie udało się uciec od tej tematyki. Zwiedziliśmy kilka winnic, spędziliśmy trochę czasu na rozmowach z winiarzami, zwiedziliśmy jedno winiarskie muzeum. Powoli dziedzina ta staje się dla mnie coraz bardziej znana, mam też pierwsze „winne” tłumaczenia na koncie. Niemniej, jeszcze wiele do nauki przede mną.

Z wakacji wracam pełna wrażeń, ale też chwilowych zwątpień – jeszcze tyle słów do nauki! Ale może właśnie to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Nauka języka to nieustająca przygoda. Czasem wystarczy znajomość kilku słów, a czasem znajomość tysięcy nie oddadzą tego, co ktoś chciał przekazać.

Ech, a teraz czas wracać do pracy. Od jutra potężne zlecenie, sądowo-policyjne. Czyli coś, co lubię najbardziej.