Ala ma kota i tłumacz ma kota.
No, większość.
I nie zawsze jest to futrzak.

Często jest CAT, czyli program z rodziny computer-assisted translation (tłumaczenie wspomagane komputerowo).
Nie, to nie jest translator.
Translator „tłumaczy”. Chyba każdy miał już do czynienia z Google translator czy innym programem, jest ich wiele. Wpisujemy tekst w jednym języku (tzw. źródłowym), wybieramy język, na który chcemy przetłumaczyć tekst (tzw. język docelowy), klikamy enter i gotowe.
Program wspomagający tłumaczenie, jak sama nazwa mówi, wspomaga (pomaga, ułatwia, wspiera), ale nic za tłumacza nie robi. I jak każdego kota tak i CAT-a trzeba najpierw „nakarmić”.
CAT-y to zbiór najczęściej zdań w języku źródłowym i docelowym. Podczas tłumaczenia tekstu program podświetla zdanie po zdaniu, tłumacz wpisuje tłumaczenie, a program to zapamiętuje. Gdy następnym razem, za tydzień, miesiąc, dwa lata tłumacz trafi na podobne zdanie (nie musi być identyczne), program podpowie tłumaczenie tego fragmentu podane przez tłumacza kiedyś tam. Nie ma potrzeby przekopywać wszystkich dysków w poszukiwaniu tekstu, w którym dane zdanie wystąpiło.
Czy jest to bardzo pomocne?
W przypadku tłumaczenia literatury – (raczej) nie. Każda książka jest inna. Nawet jeśli program podpowie, że gdzieś wcześniej zdanie „Co to za zupa” przetłumaczyłam „C’est quoi cette soupe?”, nie oznacza to, że kilkadziesiąt stron dalej, w innym kontekście (sytuacji, w której padło dane zdanie) przetłumaczę to tak samo. Jedyne co, to program podpowiada zdanie po zdaniu i ryzyko pominięcia jakiegoś fragmentu jest znikome.
W przypadku tłumaczenia dokumentów powtarzalnych – jak najbardziej! Każde pełnomocnictwo, umowa sprzedaży mieszkania czy pozew o rozwód zawiera stałe zwroty, czy wręcz fragmenty. Program pozwala jednym kliknięciem przenieść dane jak nazwiska, daty czy numery, a w nich o pomyłkę najłatwiej.

I wiele innych zalet.
Minusy? Dobry program jest drogi. Na szczęście chyba każdy (nie wiem, wszystkich nie sprawdzałam) ma wersję demo lub trial. Można wypróbować i przekonać się na własnej skórze, czy to jest coś dla nas.
A dlaczego piszę dziś o tym? Ano dlatego, że ponoć dziś jest dzień kota 😊
Wszystkiego najlepszego drogie CAT-y! Niech Wam nasze dyski przyjazne będą, niech Wam smakują nasze tłumaczenia, a obsługa (czyli my, tłumacze) zawsze w gotowości.